Wyobraźnia – jak ją ćwiczyć i pielęgnować

Czy wyobraźnia nie jest już przeżytkiem w świecie pełnym smartfonów i komputerów? Czy jest nam jeszcze w ogóle do czegoś potrzebna? A może właśnie dlatego, że nie używamy jej już tak często jak kiedyś, trudno nam budować trwałe relacje z ludźmi.

Skąd się bierze wyobraźnia?
W psychologii rozwojowej mówi się, że wyobraźnia pojawia się samoistnie w wyniku rozwoju sieci neuronalnej mózgu około trzeciego roku życia. Zauważono bowiem, że pomaga dzieciom przeżywać pierwsze dłuższe rozstanie z rodzicami, związane na przykład z pójściem do przedszkola. Jeśli dziecko posiadło już wówczas zdolność do wyobrażenia sobie zapisanego w pamięci wizerunku matki lub ojca, to nawet gdy na wiele godzin straci ich z oczu, zniesie to spokojnie. Natomiast brak zdolności do wyobrażania sobie twarzy opiekunów sprawia, że dziecko zaczyna rozpaczać, czuje się bowiem porzucone na zawsze i nieodwołalnie.

Czy także dorosłym wyobraźnia pomaga poradzić sobie z rozstaniem?
Pamięć i wyobraźnia obrazowa włączają się także u dorosłych, gdy muszą się oni rozstać z kimś, kogo kochają. Wówczas to właśnie wyobraźnia pomaga utrzymać emocjonalny kontakt z opuszczoną osobą, daje nadzieję na ponowne spotkanie. Co więcej, pozwala zachować więź emocjonalną z tym, kogo nie ma obok nas. Tych, którzy z jakichś powodów nie mają takiej emocjonalno-obrazowej wyobraźni, dotyka często syndrom zwany: „Co z oczu, to z serca”. A więc gdy kogoś nie widzę, to o nim zapominam, nawet gdy ten ktoś był mi bliski. Wyobraźnia wspiera emocjonalne więzi.

To nie pamięć ją wspiera?
Pamięć dotyczy informacji „technicznych”: gdzie kto mieszka, jak się nazywa, co lubi, jaki ma numer telefonu czy buta. A także wszystkich wydarzeń minionych. Podobno w naszych mózgach zapisane jest wszystko, co się wydarzyło, i w każdej chwili taki obraz może zostać wyświetlony na „ekranie” wyobraźni. I tę funkcję naszego mózgu nazywamy wyobraźnią odtwórczą. Taki spontaniczny flashback może zostać wywołany jakimś bodźcem, na przykład zapachem, który wiązał się z przeszłym wydarzeniem, i teraz uruchomił w naszej wyobraźni jego zapis.
O wyobraźni twórczej mówimy z kolei, gdy sięgamy po sny i wyobrażenia dotyczące przyszłości. One są już kreacją, tworzeniem nowych obrazów, a nie tylko odtwarzaniem informacji czy sytuacji zarejestrowanych przez mózg w przeszłości.

W jaki sposób na naszą wyobraźnię wpływa fakt, że współczesny człowiek wciąż nurkuje w Internecie?
Z badań przeprowadzonych na pokoleniu osób urodzonych w erze cyfrowej i obrazkowej wynika, że zdolność do wyobrażania sobie na tym „wewnętrznym ekranie” rozmaitych sytuacji, form, a nawet twarzy bliskich osób – zanika. Wyobrażeniowa funkcja mózgu nie ma bowiem powodu rozwijać się, kiedy dzieciaki wciąż patrzą na memy, podcasty, filmy, teledyski, emotikony i inne obrazki. One wszystkie zwalniają ich mózgi z potrzeby generowania twórczych wyobrażeń. Nawet tego, co się ogląda, nie ma potrzeby zapamiętywać, czyli zapisywać w plikach wyobraźni odtwórczej, bo przecież w każdej chwili można zrobić sobie zdjęcie tego czegoś czy kogoś i odtworzyć, gdy pojawi się taka potrzeba. Stąd zapewne także bierze się niechęć młodych do czytania książek – radość z czytania w dużej mierze płynie z kreowania wyobrażeń. Podczas czytania powieści mózg wykonuje pracę reżysera, scenografa, kostiumologa, wizażysty, oświetleniowca i kamerzysty. Tworzy w wyobraźni wielowymiarowy, dynamiczny spektakl. Niestety, młode pokolenia swój „wewnętrzny ekran” wyobraźni w coraz większym stopniu zastępują zewnętrznym ekranem smartfona.

Już nawet kilkulatek nie musi zapamiętywać twarzy i głosu mamy, bo w każdej chwili może je sobie odtworzyć w telefonie…
Jeszcze sto lat temu zdjęcia były rzadkością, a portrety dostępne tylko dla bogatych, więc prawie wszyscy musieliśmy tworzyć obrazy i filmiki w naszych plikach mózgowych, aby móc je w razie potrzeby przywołać. Dzisiaj wszystko, co dla nas ważne, zapamiętuje za nas maszyna.

A czy smartfon będzie też za nas kochać? Czy wystarczy, żebyśmy nie doznali syndromu: „Co z oczu, to z serca”?
Jeśli nie mamy uwewnętrznionego obrazu ukochanej osoby, to z pewnością łatwiej o niej zapomnimy. Wystarczy kilka dni, aby nasze uczucia do niej zanikły. Bo jeśli nie potrafię wyobrazić sobie jej twarzy, oczu, postaci, to tak, jakbym jej nigdy nie poznał. Nasze życie wydarza się przecież w naszych umysłach. Dowodem na to jest doświadczenie ludzi, którzy z różnych powodów – np. urazu czy choroby neurologicznej – tracą pamięć i przestają rozpoznawać bliskich. Utrata pamięci wynika z uszkodzenia neuronalnych baz danych i utraty obrazów kochanych ludzi. Wtedy nie można ich rozpoznać, bo nie dysponujemy ich wewnętrznym wzorcem, nie mamy więc do czego tego, kogo widzimy, porównać. A kiedy nie rozpoznajemy twarzy, nie uaktywniają się uczucia związane z tą osobą.

Ale kiedy mamy wyobraźnię, zdolni jesteśmy nawet „pokonać” czas i spotkać się w niej z tymi, którzy odeszli…
Dobrze jest mieć i chronić w wyobraźni obrazy bliskich zmarłych, pamiętać, jacy byli. Ale jednocześnie nie zapominać, że oni już odeszli i związki z nimi nie zastąpią nam związków z żywymi.

Czyli wyobraźnia sprzyja miłości. A czy sukcesowi życiowemu także?
Również, bo pomaga w ćwiczeniu rozmaitych umiejętności i zachowań. Na przykład sportowcy wykorzystują wyobraźnię w ramach tzw. treningu mentalnego. Siedzą w fotelu i wyobrażają sobie w zwolnionym tempie wszystkie skomplikowane fazy, dajmy na to, skoku o tyczce. Im dokładniej potrafią to zrobić, czyli odtwarzać w wyobraźni idealny algorytm motoryczny skoku, tym większe mają szanse na sukces w realnym świecie. Dokładne zobrazowanie ruchu jest odbierane przez część mózgu odpowiedzialną za motorykę i przekierowane do poszczególnych mięśni, które ćwiczą właściwą reakcję na neuronalne impulsy.

Opracowała: Urszula Żal-Jankowska w oparciu o artykuł psychoterapeuty Wojciecha Eichelbergera [w:] Zwierciadło.pl

Skip to content